Każdy spotkał się poglądem, że spalanie tkanki tłuszczowej zaczyna się po 30 minutach treningu aerobowego bez przerwy. Niektórzy mówią, że po 25 inni że po 40. Pewnie znalazłby się ktoś, kto powie nawet, że po godzinie. Jest to o tyle dziwne i nie wiem skąd to przekonanie, ponieważ organizm od początku czerpie paliwo z tłuszczu, więc najczęściej powtarzane 30 minut jest jedynie mitem. Prawdą jest natomiast to, że więcej tłuszczu utlenia się podczas treningu na czczo i waha się to od 20 do 30 %. Prawdą jest również to, że trening o niskiej i średniej intensywność spala więcej tłuszczu, niż ten o wysokiej.
Warto jednak wyjaśnić, że utlenianie tłuszczu, to nie spalanie tkanki tłuszczowej. Podczas wysiłku mięśnie czerpią energię z węglowodanów (glikogen mięśniowy i glukoza z krwi) lub tłuszczy (triglicerydy wewnątrz mięśniowe lub kwasy tłuszczowe z krwi). Jedynie kwasy tłuszczowe (jeśli nie pochodzą z ostatniego posiłku) mogą się przyczynić do spalania tkanki tłuszczowej zarówno wisceralnej jak i podskórnej na której większości najbardziej zależy (częściej wisceralnej).
Podczas wysiłku spalenie nawet małej ilości tkanki tłuszczowej jest trudne do osiągnięcia (im większy poziom zaawansowania tym jest gorzej). Więc jak chudnąć ktoś powie? Dalej kręcić cardio, bo wtedy spalamy kalorie i mamy ujemny bilans kaloryczny na koniec dnia, a to w perspektywie tygodni mniejsza ilość kilogramów na wadze i mniejsza ilość tkanki tłuszczowej, która musi być wykorzystana na wyrównanie np. zapasów glikogenu.
Oczywiście bieganie spali więcej kcal niż spacer, jest więc bardziej efektywne jeśli zależy nam na czasie. Gdy jeśli nam się nie śmieszy, to nawet mało intensywna aktywność, która pozwoli nam osiągnąć ujemny bilans kaloryczny, da zadowalające efekty.
Bardzo ciekawe jest natomiast to co się dzieje z tkanką tłuszczową jeśli tracimy na wadze. Zastanówmy się w co ona może się zamieniać. Chwilkę jeszcze pomyśl. Odpowiedź nie jest oczywista. Wydalamy ją w moczu i wydychanym powietrzu, poprzez połączenie kwasów tłuszczowych z tlenem.